Dzień 1 maja, uznawany dziś za Święto Pracy, pierwotnie był świętem odnowy i odrodzenia, hołdem złożonym przyrodzie. Na jego radosne obchody złożyło się wiele różnych tradycji.
W czasach, kiedy najważniejsza dla człowieka była urodzajność pól, przyrodę usiłowano obłaskawić ofiarami, uciekano się także do różnych odmian magii. Praca – pierwsza orka, pierwszy siew czy pierwszy wypęd bydła na pastwisko – miała zawsze charakter obrzędowy.
Pługi, zaprzęgi i zwierzęta pociągowe kropiono święconą wodą i okadzano poświęconymi w kościele ziołami. Na pługu kładziono chleb, aby zapewnić sobie urodzaj i obfitość. Natomiast pierwszy siew rozpoczynał się zawsze o wschodzie słońca. Siewców przed wyjściem w pole oblewano wodą, aby zapewnić obfitość opadów, a gospodarza obsypywano ziarnem, aby na jesień zebrał obfite plony. Podczas pierwszego wysiewu nie wolno było się obracać, rozglądać, rozmawiać, bo mogłoby to zaszkodzić plonom. Było to także wyrazem wielkiego szacunku dla tej ważnej, wiejskiej pracy.
Dawniej 1 maja był początkiem także sezonu pasterskiego, wspólnego dla całej wsi. Przez wsie wędrowały więc korowody pasterzy wypędzających po raz pierwszy bydło na świeżą trawę. W przeddzień odbywały się wielkie ceremonie oczyszczające, mające na celu ochronić bydło od chorób, wilków i czarów, a pasterzom zapewnić zdrowie, siły i roztropność,
a w efekcie końcowym przynieść jak największe korzyści dla gospodarstwa.
W niektórych regionach Polski w pierwszomajowy wieczór, a potem w następne sobotnie majowe wieczory rozlegały się nad rzekami „konopielki” – pieśni dziewcząt marzących o zamążpójściu. „Mojka”, czyli ozdobione drzewko majowe, to także stary sposób wyrażania uczuć. Umajone drzewo postawione 1 maja przed domem ukochanej dziewczyny było okazją do publicznego okazania jej uczuć.
„W tradycji niemieckiej to Noc Walpurgi – sabat czarownic odbywający się na górze Brocken. Nazwa święta pochodzi od imienia angielskiej zakonnicy żyjącej w VIII w., która pomagała świętemu Bonifacemu w nawróceniu Germanów na chrześcijaństwo. Święto nawiązywało do wcześniejszej pogańskiej tradycji, zgodnie z którą dzień ten był dla mężczyzn początkiem pracy na roli, dlatego też w przeddzień czarownice ustalały z szatanem sezonowy plan działań, a potem oddawały się tańcom, hulankom i rozpuście. […] W tym czasie także Słowianie przy pieśni i tańcach na murawie zwykli witać wiosnę”*.
Także w religii Celtów wśród różnych bóstw kobiecych ważne miejsce zajmowała bogini Maia. Była ona odpowiednikiem słowiańskiej Wiosny.
„Wiosna jako bogini mądrości świata i budzącej się do nowego życia przyrody była dziewicą piękną, umajoną zielenią, obsypaną kwiatami, które po jej śladach wyrastały obficie. Symbolem jej i ptaszkiem jej poświęconym był nadworny pieśniarz i niedostępny towarzysz skowronek […]”*. To właśnie na cześć tej malutkiej boginki obchodzono „majówki”.
Agnieszka Szepetiuk-Barańska, edukatorka w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu
* Hanna Szymanderska, Polskie tradycje świąteczne, Warszawa 2003, s. 248
Fot. Johannes Praetorius, Bloks Bergs Verrichtung, 1668
#zoom_na_muzeum – zapraszamy również do lektury innych tekstów ➸